Z początkiem czerwca wreszcie ogarnęliśmy
Wieliczkę. Na pierwszy raz wybraliśmy
Trasę Turystyczną — i to jest dokładnie ten wariant, który polecam każdemu na start. Zjazd
szybem Daniłowicza, zejście po charakterystycznych, drewnianych schodach (ok.
380 stopni) i spacer między solnymi korytarzami oraz komorami aż do
III poziomu – około 135 m głębokości. Na końcu błyskawiczny wyjazd windą na powierzchnię. Pod ziemią trzyma się przyjemne
16–18°C — kurtka lub bluza mile widziana.
Sama trasa to dziś ok. 3–3,5 km zwiedzania z przewodnikiem, zwykle w grupach do ~35 osób i z czasem około 2–3 h. Po drodze mija się kilkanaście–dwadzieścia komór (w tym słynne solne jeziora), a gwiazdą programu jest Kaplica św. Kingi — wykuta 101 metrów pod ziemią, wielka jak kościół i pełna solnych rzeźb oraz żyrandoli. Jej wymiary i liczby robią wrażenie nie tylko na papierze.
Wieliczka to nie tylko „ładna atrakcja”. To pierwsza polska pozycja na Liście UNESCO (1978), pomnik historii i kawał tożsamości regionu. Dla wielu osób to też miła niespodzianka: pod ziemią zwiedzasz… zaledwie około 2% całego labiryntu. Reszta czeka gdzieś w mroku.
Uwaga praktyczna: ceny i godziny zmieniają się sezonowo — najlepiej zerknąć tu przed wizytą: strona kopalni (aktualne godziny, języki tur, bilety).
 |
Ogród przy Zamku Żupnym – chwila spokoju przed zejściem pod ziemię.
|
Pierwsze minuty jeszcze „na górze”. Ten niewielki, zadbany skwer przy Zamku Żupnym to dobre miejsce, żeby złapać oddech, zanim znikniesz pod ziemią. Zielone aleje, róże i cisza – aż trudno uwierzyć, że kilka minut później wejdziesz do świata soli i drewna.
 |
| Pierwsze metry pod ziemią – drewniane schody prowadzą w głąb Wieliczki. |
W dół prowadzą nieskończone, drewniane schody. Widać, jak górnicy „zszywali” szyb warstwa po warstwie. To ten moment, kiedy w uszach cichnie miasto, a zaczyna się jednostajny stuk twoich kroków i ten charakterystyczny zapach kopalni.
 |
| Szyb Daniłowicza – start Trasy Turystycznej. |
Tabliczka nie pozostawia wątpliwości: Szyb Daniłowicza. Tutaj zbierają się grupy i ruszają w trasę z przewodnikiem. Drewno jest stare, chropowate, a instalacje poprowadzone jak żyły – to fajny kontrast do „turystycznej” części później.
 |
| W starych chodnikach – ściany z kasztów i równy rytm kroków grupy. |
Korytarz obity kasztami, czyli grubymi belkami. Ta drewniana obudowa to znak firmowy Wieliczki – elastyczna, wytrzymała i pachnąca żywicą. W tłumie robi się ciepło, ale ściany trzymają stałe, kopalniane 17–18°C.
 |
| Stare techniki, proste narzędzia – drewniane rolki i liny w kopalnianym chodniku. |
Nad głową – drewniany mechanizm z linami i rolkami. Rekonstrukcja dawnych urządzeń transportowych przypomina, że zanim pojawiły się windy i elektryczne maszyny, wszystko obracało się dzięki sile rąk (i sprytu).
 |
| Mikołaj Kopernik wyrzeźbiony w soli – mały pomnik wielkiej osoby. |
Jedna z solnych rzeźb – Mikołaj Kopernik. Lubię ten moment: światło odbija się od kryształków, a figura wygląda jak wyciągnięta z lodu.
 |
| Próg Kaplicy św. Antoniego – skromne wejście do podziemnej świątyni. |
Wejście do Kaplicy św. Antoniego – jednej z najstarszych, zachowanych kaplic w kopalni. Skromny przedsionek z tablicą informacyjną.
 |
| „Pierścień św. Kingi” – solna scenka z komory Janowice. |
Legenda o św. Kindze w wersji solnej. Gdy górnik klęka i podaje księżnej pierścień znaleziony w bryle soli – wiadomo, że jesteś w Wieliczce.
 |
| „Kalafiory” solne – podziemna pogoda maluje ściany. |
Wykwity soli – potocznie mówimy na nie „kalafiory”. Kiedy wilgoć pracuje, a solanka paruje, na stropach wyrastają takie chmury kryształków. Światło robi im dobrze: błyszczą jak miniaturowe lodowce.
 |
| W drodze przez labirynt – jedno z setek przejść między komorami. |
To my – wąski, wilgotny chodnik i ten moment, kiedy człowiek czuje się jak mrówka w gigantycznym mrowisku.
 |
| Podziemna robota – ładowanie soli i transport w beczkach. |
Scenka „robocza”: górnik z prostym wózkiem, dalej dwaj kompani przy beczkach. To rekonstrukcja codziennej logistyki – wydrążyć sól, rozbić bryły, zapakować i wywieźć. Zero patosu, sama praca, pot i rytm narzędzi.
 |
| Jedna komora – wiele zadań. Panorama podziemnej „hali produkcyjnej”. |
Panorama tej samej komory pokazuje skalę: niskie sklepienia, rozsypane odłamki, ścieżka między stanowiskami. Wyobrażam sobie, jak to dudniło, gdy kilka ekip naraz działało w takich warunkach.
 |
| Beczki, drewno i sól – wielicki minimalizm w praktyce. |
Zbliżenie na duet przy beczkach. Światło wydobywa fakturę soli i drewna – połączenie, które w Wieliczce przewija się wszędzie: krucha skała i sprytna konstrukcja.
 |
| Wózek na torach i stemple – „zaplecze” wielickiej codzienności. |
Po prawej wózek na torach, po lewej stojące stemple – całość wygląda jak kadr zatrzymany w połowie zmiany. W takich zaułkach najlepiej czuć, że kopalnia to nie tylko wielkie kaplice, ale przede wszystkim labirynt pracy.
 |
| Koń w zaprzęgu – cichy bohater solnej logistyki. |
Czarny koń z latarką-karbidówką u opiekuna. Zwierzęta żyły pod ziemią miesiącami, a górnicy uczyli się pracować z nimi w półmroku.
 |
| Rytm pracy zapisany w skale – ślady po urabianiu ściany. |
„Żebrowana” ściana – ślady po urabianiu. Rytmiczne rowki pokazują, jak systematycznie zdejmowano kolejne warstwy skały. Sól skrzypi pod palcami, a drobne kryształki błyskają jak mróz.
 |
| Wykwity soli i filary – podziemna, naturalna dekoracja. |
Tu z kolei widać „puchate” wykwity i pionowe filary – naturalny ornament kopalni. Światło lamp ociepla biel soli i robi z niej niemal tkaninę.
 |
| Pod ziemią też była „stajnia” – koń i górnik w codziennej krzątaninie. |
Jeszcze jedna stajenna scena – koń kasztan i górnik w grubym habicie z wiadrem. Przy takich ekspozycjach przewodnicy opowiadają o rutynie dnia: karmienie, pojenie, smarowanie uprzęży, a potem godziny ciągnięcia urobku.
 |
| Andrzej z audioprzewodnikiem; za nami diorama z koniem i podziemną stajnią. |
Za Andrzejem – scena z koniem i górnikiem. Takie podziemne stajnie to kawał historii: zwierzęta przez stulecia ciągnęły wozy z solą, a górnicy dbali o nie jak o współpracowników.
 |
| Ja na tle podziemnej stajni – koń, narzędzia i zapach historii. |
"Podpierałem" linę oddzielającą ekspozycję – z tyłu wiadro, żłób i koń „na służbie”. Lubię te zatrzymania: człowiek, światło lamp i szorstkość soli – wszystko składa się na bardzo „wielickie” ujęcie.
 |
| Wejście do Komory Kazimierza Wielkiego – tor, belki i ciemność za bramką. |
Torowisko wjeżdża prosto w obudowaną belkami ścianę – to wejście do Komory Kazimierza Wielkiego. Drewniane kaszty robią tu monumentalne wrażenie; widać, jak „rosła” ściana z grubych, sosnowych pni.
 |
| „Komora Kazimierza Wielkiego” – patron i historia nad głową. |
Tablica nad wejściem przypomina patrona: Kazimierza Wielkiego – król, który ułożył sól z Wieliczki w państwową machinę. Dla kopalni to symbol „złotych czasów”.
 |
| Kierat konny – siła zwierzęcia wprawiała w ruch cały mechanizm. |
Główna gwiazda tej części trasy: kierat konny – ogromny drewniany mechanizm, który podnosił urobek i beczki z solanką. Koń chodził w kółko, a kołowrót robił resztę. Proste, a genialne.
 |
| Podziemne niebo – spływy i sopelki soli na czarnym stropie. |
Spójrz w górę: strop „pociągnięty” białymi spływami solnymi i cienkimi sopelkami. Kopalnia tu oddycha – wilgoć kondensuje, sól krystalizuje i zostawia takie mleczne ścieżki.
 |
| Makieta nadszybia – jak wyglądał świat „na górze”. |
Atmosferyczna makieta nadszybia – drewniane konstrukcje jak z pudełka zapałek, ciepło podświetlone od środka. Dobrze pokazuje, jak nad ziemią wyglądała infrastruktura szybów.
 |
| Zanim powstała kopalnia – „prehistoria” wydobycia soli w dioramie. |
Podróż w czasy pierwszych solników – scena „prehistorii soli”: ogniska, trawy, ludzie odparowujący solankę. Fajny kontrapunkt do wielkich maszyn parę komór dalej.
 |
| Legendy kopalni – Skarbnik i skrzaty w solnej krainie. |
Kawał górniczego folkloru – podziemne „stworzenia”, Skarbnik i skrzaty w skalnej scenerii. Wieliczka lubi legendy i dobrze je opowiada światłem.
 |
| Nawa boczna kaplicy – nisza z ołtarzem i św. Kingą w soli. |
Wchodzimy w rejon Kaplicy św. Kingi – nisza z ołtarzem i figurą świętej otwiera serię „wow-momentów”. Gotyk wykuty w soli wygląda jednocześnie krucho i solidnie.
 |
| „Ucieczka do Egiptu” – solny relief w Kaplicy św. Kingi. |
Relief „Ucieczka do Egiptu” – detale, fałdy szat i osioł wyrzeźbione w… soli. To ta „katedralna” część kopalni, gdzie człowiek odruchowo ścisza głos.
 |
| Kaplica św. Kingi – chwila zachwytu pod solnymi żyrandolami. |
Kaplicy św. Kingi. Nad głową słynne żyrandole z solnych kryształków, pod stopami sześciokątna posadzka. To to miejsce, dla którego warto zejść po tych wszystkich schodach.
Komentarze
Prześlij komentarz