Bieszczady dzień 2 - nie do końca Kamień Dwernik
Jesienny urlop w Bieszczadach zazwyczaj przebiega nam w bardzo skondensowanej formie, a to za sprawą czasu, którym dysponujemy. Latem możemy sobie pozwolić na 10-14 dniowy urlop a jesienią góra 5 dni. Z czasem zaczynam żałować, że w październiku przeznaczamy na Bieszczady tak mało urlopu. Bieszczady jesienią ją wspaniałe. Klimat zupełnie inny niż latem. Całkowicie inna energia. Ten spokój, to światło. Mogę tu zamieszkać.
Dziś miał być spacer na Kamień Dwernik lecz pogoda się lekko popsuła i zamiast dotrzeć na szczyt to już na początku drogi musieliśmy się wrócić. Deszcz przeczekaliśmy w deszczochronie koło mostu w Zatwarnicy a później poszliśmy na nasz ulubiony punkt widokowy, na którym oddaliśmy się ciszy i przestrzeni.
Zanim jednaj wybraliśmy się na spacer, rankiem zwyczajowo poszliśmy do sklepu w Chmielu. Cerkiew jak zawsze piękna - w tym temacie nic się nie zmieniło.
Ale cóż to... o nie, nie możliwe. Nasz kultowy sklep w Chmielu jest na sprzedaż. Trochę mi się smutno zrobiło ponieważ spędzaliśmy pod tym nim sporo czasu. Wypad pieszo przed południem do sklepu stał się przez te wszystkie lata swego rodzaju rytuałem. Zaniepokoiłem się, czy następnym razem gdy przyjedziemy w Bieszczady nasz sklepik nadal będzie funkcjonował. Zobaczymy latem.
Kolory wręcz oszałamiają. Trafiliśmy w idealny czas, gdy liście na drzewach mienią się pełną jesienną paletą barw.
Uwielbiam te podwieczorne mgły w dolinie Sanu.
Dziś miał być spacer na Kamień Dwernik lecz pogoda się lekko popsuła i zamiast dotrzeć na szczyt to już na początku drogi musieliśmy się wrócić. Deszcz przeczekaliśmy w deszczochronie koło mostu w Zatwarnicy a później poszliśmy na nasz ulubiony punkt widokowy, na którym oddaliśmy się ciszy i przestrzeni.
Zanim jednaj wybraliśmy się na spacer, rankiem zwyczajowo poszliśmy do sklepu w Chmielu. Cerkiew jak zawsze piękna - w tym temacie nic się nie zmieniło.
Ale cóż to... o nie, nie możliwe. Nasz kultowy sklep w Chmielu jest na sprzedaż. Trochę mi się smutno zrobiło ponieważ spędzaliśmy pod tym nim sporo czasu. Wypad pieszo przed południem do sklepu stał się przez te wszystkie lata swego rodzaju rytuałem. Zaniepokoiłem się, czy następnym razem gdy przyjedziemy w Bieszczady nasz sklepik nadal będzie funkcjonował. Zobaczymy latem.
Kolory wręcz oszałamiają. Trafiliśmy w idealny czas, gdy liście na drzewach mienią się pełną jesienną paletą barw.
Uwielbiam te podwieczorne mgły w dolinie Sanu.
Komentarze
Prześlij komentarz