Dzień dobry Bieszczady! Dzień 4 - Sunąć w chmurach
Sunąć w chmurach... sunąć i nie myśleć o niczym. dziś się zatraciłem, a możne przebudziłem. Sam nie wiem. Chyba porostu w świecie, zatrzymałem się i poczułem źródło... poczułem obecność Boga. Te 10 sekund trwale coś we mnie zmieniło. [...]
Dzisiejszą wyprawę, a można ją tak nazwać bo do przejścia mamy całe 25 km, rozpoczęliśmy o 6 rano. Wyruszyliśmy autobusem z Chmiela do Nasiczne. Z Nasiczna już pieszo przez Bieszczadzki Park Narodowy do Brzegów Górnych.
Nieźle nas zlało. Z Brzegów Górnych szlakiem czerwonym poszliśmy do Chatki Pucharka. Pogoda na szlaku była tak dynamiczna, że nie dało się jej nawet określić. Potrafiła zmienić się diametralnie z słonecznej w zimną i deszczową po czym po minucie dwóch chmury ustępowały i temperatura znów podnosiła się na moment o 10 stopni po czym znów przychodziła chmura z deszczem i temperatura spadała o 10 stopni. I tak w kółko przez 2 godziny. Do tego ten wiatr.
Jak się można domyślać widoki z początku były kiepskie. Raczej ich wcale nie było. Z czasem chmury się przerzedziły, pogoda wyklarowała i tak nam przygrzało, że zatęskniłem za zimnym wiatrem i mżawka ;)
Z Chatki Puchatka, dalej szlakiem czerwonym udaliśmy się Połoniną Wetlińską na na Osadzki Wierch i dalej na przełęcz M. Orłowicza. Było gorąco... można powiedzieć, że nawet parno. W powietrzy zbierało się na burzę. Zdecydowaliśmy, ze mimo to wejdziemy jeszcze chociaż na Smerek (1222 m)
Wtedy to właśnie w drodze powrotnej z Smerka, wtedy wiatr ustał i zrobiła się tak taka cisza, ciszą, której w życiu nie doznałem. Przestraszyłem się jej, lecz w głębi czułem spokój. Wtedy poczułem się tak dobrze jak nigdy przedtem. Tak inaczej... nie potrafiłem tego ogarnąć umysłem.
Muszę tam wrócić.
Po zejściu ze Smekra do Przełęczy Orłowicza poszliśmy szlakiem żółtym do Suchych Rzek, potem do Zatwarnicy, Sękowca i w końcu do Chmiela.
W Suchych Rzekach mieliśmy spotkanie z Jeleniem, którego gonił wilk... lub ryś. Jedno z dwóch... W każdym bądź razie przez moment najedliśmy się strachu.
Po powrocie do Chmiela odpoczynek nad sanem, drink, książka... ech relaks.
Dzisiejszą wyprawę, a można ją tak nazwać bo do przejścia mamy całe 25 km, rozpoczęliśmy o 6 rano. Wyruszyliśmy autobusem z Chmiela do Nasiczne. Z Nasiczna już pieszo przez Bieszczadzki Park Narodowy do Brzegów Górnych.
Ruszamy do Brzegów Górnych |
Tutaj zaczyna się Bieszczadzki Park Narodowy |
Tablica ostrzegająca przed niedźwiedziami |
Nieźle nas zlało. Z Brzegów Górnych szlakiem czerwonym poszliśmy do Chatki Pucharka. Pogoda na szlaku była tak dynamiczna, że nie dało się jej nawet określić. Potrafiła zmienić się diametralnie z słonecznej w zimną i deszczową po czym po minucie dwóch chmury ustępowały i temperatura znów podnosiła się na moment o 10 stopni po czym znów przychodziła chmura z deszczem i temperatura spadała o 10 stopni. I tak w kółko przez 2 godziny. Do tego ten wiatr.
Jak się można domyślać widoki z początku były kiepskie. Raczej ich wcale nie było. Z czasem chmury się przerzedziły, pogoda wyklarowała i tak nam przygrzało, że zatęskniłem za zimnym wiatrem i mżawka ;)
Początek szlaku na Połoninę Wetlińską |
W oddali Chatka Puchatka |
Z Chatki Puchatka, dalej szlakiem czerwonym udaliśmy się Połoniną Wetlińską na na Osadzki Wierch i dalej na przełęcz M. Orłowicza. Było gorąco... można powiedzieć, że nawet parno. W powietrzy zbierało się na burzę. Zdecydowaliśmy, ze mimo to wejdziemy jeszcze chociaż na Smerek (1222 m)
Małe załamanie pogody. To dziś tutaj normalne. |
Osadzki Wierch |
W drodze na Smerek. W oddali szczyt |
Smerek (1222 m.n.p.m) |
Wtedy to właśnie w drodze powrotnej z Smerka, wtedy wiatr ustał i zrobiła się tak taka cisza, ciszą, której w życiu nie doznałem. Przestraszyłem się jej, lecz w głębi czułem spokój. Wtedy poczułem się tak dobrze jak nigdy przedtem. Tak inaczej... nie potrafiłem tego ogarnąć umysłem.
Muszę tam wrócić.
Po zejściu ze Smekra do Przełęczy Orłowicza poszliśmy szlakiem żółtym do Suchych Rzek, potem do Zatwarnicy, Sękowca i w końcu do Chmiela.
W Suchych Rzekach mieliśmy spotkanie z Jeleniem, którego gonił wilk... lub ryś. Jedno z dwóch... W każdym bądź razie przez moment najedliśmy się strachu.
Przełęcz Orłowicza |
Suche Rzeki |
Kino Końkret w Zatwarnicy |
Drewniany most w Sękowcu |
Most w Sękowcu |
Po powrocie do Chmiela odpoczynek nad sanem, drink, książka... ech relaks.
Komentarze
Prześlij komentarz