Kapliczkowy szlak Wielkiej Puszczy – sierpniowy reset w Beskidzie Małym


Mam mały urlop – w końcu! Nie ukrywam, że to dość rzadka okazja, więc postanowiłem dobrze ją wykorzystać. Zamiast dalekich podróży czy luksusowych kurortów, jak zwykle stawiam na to, co znam i lubię – jednodniowy wypad w góry. A najlepszym kierunkiem na taką okazję jest oczywiście Wielka Puszcza, jedno z moich ulubionych miejsc w całym Beskidzie Małym.

Panorama Beskidu Małego w pełnym słońcu
Panorama ze stoku Złotej Górki z widokiem na górę Żar i okoliczne wzniesienia

Tym razem z Andrzejem wybraliśmy się tam po raz… no właśnie, który to już raz? Straciłem rachubę, ale za każdym razem jest tak samo dobrze. Może to przez sielski klimat, może przez sentyment – w końcu mam stąd mnóstwo wspomnień jeszcze z czasów szkolnych. A może po prostu dlatego, że jest tu cicho, spokojnie, zielono i swojsko.

Rano złapaliśmy autobus z Kęt i ruszyliśmy naszym klasycznym wariantem, który nazywamy roboczo „szlakiem kapliczkowym”. Oficjalnego oznakowania nie ma, ale trasę znamy na pamięć. Co ciekawe – i to warto tu zaznaczyć – w całym rejonie Wielkiej Puszczy znajduje się wyjątkowo dużo przydrożnych kapliczek. To nie przypadek.

Kapliczka z figurą Maryi otoczona zielenią i kwiatami w lesie w Wielkiej Puszczy
Jedna z wielu na trasie. Kamienna, ukryta w cieniu drzew kapliczka.

Kapliczka z figurą Maryi otoczona zielenią i kwiatami w lesie w Wielkiej Puszczy
Kapliczka w lesie – Jedna z wielu na trasie


Skąd te wszystkie kapliczki?

Wielka Puszcza i okolice Porąbki mają długą historię związaną z religijnością ludową i pielgrzymkami. To tereny głęboko zakorzenione w tradycji katolickiej, gdzie kapliczki budowano nie tylko z pobożności, ale też z wdzięczności za ocalenie w chorobie, nieszczęściu lub z potrzeby ochrony przed „złym”. Nierzadko pełniły też funkcję lokalnych punktów orientacyjnych lub miejsc modlitwy przy polnych pracach. W Puszczy znajduje się ponad 50 (!) tego typu obiektów, co czyni ją jednym z bardziej „kapliczkowych” rejonów w całych Beskidach.

Polna droga otoczona drewnianym płotem i słupami linii elektrycznej
Droga pod niebem

Dzień idealny na włóczęgę

Sierpniowa niedziela była gorąca i bezchmurna – idealna na wędrówkę. Gdzieś w połowie trasy zrobiliśmy dłuższą przerwę na południowym stoku Złotej Górki. Miejsce świetne na odpoczynek – z jednej strony trochę cienia pod drzewami, z drugiej szeroki widok na Żar. Kto zna, ten wie, jak trudno się stamtąd ruszyć…

Mężczyzna odpoczywający w cieniu drzewa podczas wycieczki
Chwila odpoczynku w cieniu brzóz. Chipsy obowiązkowe.

Chłopak wspinający się na drzewo w letni dzień
 Trochę jak w dzieciństwie. Nie mogliśmy się powstrzymać.

Trasa w większości prowadziła polnymi drogami i leśnymi duktami. Spotkaliśmy może dwóch turystów – i to właśnie lubię w tej okolicy najbardziej: brak tłumów, zero asfaltu i poczucie, że czas płynie trochę wolniej.

Na koniec – klasycznie – ostatni autobus do Kęt i już pieszo do domu. Zmęczeni, ale zadowoleni. I jak zwykle z milionem zdjęć.

Komentarze

Popularne posty