Reset w Krakowie: Weekendowa Ucieczka od Codzienności cz. 2
Jeśli jeszcze nie czytaliście pierwszej części mojej krakowskiej przygody, możecie ją znaleźć tutaj: link do pierwszej części.
Myśl przewodnia wieczoru:
Bądź mężczyzną... bądź jak Angelina Jolie!
Rozdział II: Dopasowanie i akceptacja towarzystwa
Po południu zdecydowaliśmy się na kino – film "Salt" z Olbrychskim i Angeliną Jolie. Do naszej czwórki dołączyły jeszcze dwie osoby, i w ten sposób nasza imprezowa ekipa zaczęła się powiększać.
Na "Salt" poszliśmy bardziej z ciekawości niż z miłości do tego gatunku. Chciałem zobaczyć, jak Daniel Olbrychski poradzi sobie w roli Rosjanina. I muszę przyznać, że dał radę – wczuł się w tę rolę idealnie. To moja subiektywna ocena, ale jego akcent i postawa były na poziomie.
Z kolei Dorota zasnęła w momencie, gdy Angelina z zimną krwią eliminuje Pana Daniela… Cóż, przynajmniej miała okazję się wyspać! 😉
Angelina Jolie i Daniel Olbrychski – gwiazdy wieczoru na seansie 'Salt'. Jak to się skończyło? Tego nikt się nie spodziewał! |
Impreza się rozkręca
Po filmie ruszyliśmy do Klubu Re. Do naszej szóstki dołączyły jeszcze trzy osoby, co sprawiło, że wieczór nabrał naprawdę soczystych barw. Ostatecznie stanęło na ośmiu facetach i jednej Dorocie… Można powiedzieć, że była w centrum uwagi! 😄
Co prawda, towarzystwo było nieco podzielone na dwie grupy, ale mimo tego atmosfera była świetna. Rozmowy, śmiechy, toasty – czuć było energię i spontaniczność tego wieczoru.
Później, już późnym wieczorem, w trójkę (ja, Dorota i Marcin) postanowiliśmy przenieść się do mniej zatłoczonej, bardziej kameralnej knajpki. Przy cichszej muzyce i w spokojniejszej atmosferze zaczęliśmy rozmawiać o „ważnych” sprawach natury egzystencjalnej… No, ale nie tylko! Było też mnóstwo gadania o psach, o serialach i o panującej rzeczywistości. Każdy temat zdawał się być na miejscu.
Dostrzeżenie zmian
W niedzielę wieczorem wróciłem do domu. I wtedy poczułem, jak bardzo potrzebowałem tego wyjazdu.
"Tak niewiele potrzeba... dwa dni, by zobaczyć zmianę na własnej twarzy, by zobaczyć uśmiech, wypoczęte od komputera i TV oczy... I jakoś tak chce się chcieć. Chce się iść w poniedziałek do pracy. I jakiś taki odmieniony byłem, nuciłem w drodze do pracy, pełen energii."
Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo byłem zmęczony – po prostu to ignorowałem. Dopiero zmiana otoczenia i krótka przerwa pozwoliły mi zobaczyć, jak bardzo brakowało mi oddechu.
Czasem naprawdę wystarczy zmienić otoczenie na weekend, zapomnieć na chwilę o codziennych obowiązkach, otoczyć się ludźmi, którzy przynoszą pozytywną energię. Dwa dni, a wracasz zupełnie inny, odświeżony i gotowy na nowe wyzwania.
Zgadzam się, taka zmiana otoczenia może dać naprawdę dużo. Ale generalnie, znajdowanie czasu w tygodniu na spotkanie ze znajomymi, na takie spędzanie czasu, relaks - to jest bardzo ważne. Tak można podładować swoje 'akumulatory' i praca idzie wtedy dużo lepiej. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń