Mniszkowy spacer – relacja z majowej wyprawy
Krajobraz pełen wspomnień
Wzdłuż tej ulicy rozciąga się pole młodego zboża. Jego świeża, intensywna zieleń jest tak soczysta, że aż bije po oczach. Kolejne wspomnienie wiąże się z mijaną starą wierzbą. To właśnie przy niej jako dzieci mieliśmy swoją „bazę”. Ech, ileż razy wspinaliśmy się na te gałęzie, budując swoje małe, dziecięce światy! W tamtych czasach nie było tu nawet asfaltu, a droga, którą teraz spacerujemy, była błotnistym traktem, na którym nie brakowało kałuż po deszczu.
Dalej przechodzimy przez mostek i kierujemy się wzdłuż wału nad Macochą na północ. Choć dziś przed południem mocno padało, co widać po kałużach na drodze, mamy nadzieję, że w lesie będzie sucho.
Gdy mijamy pola rzepaku, nie mogę nie zadać sobie pytania: czy olej rzeczywiście jest tak zdrowy, jak mówią w reklamach? Mimo to, widok kwitnących pól zawsze cieszy oczy – to jak ogromne złote dywany rozwinięte przez samą naturę.
Detale, które zachwycają
Na chwilę zatrzymaliśmy się, by uchwycić krople rosy na źdźbłach młodego zboża. Ten widok, choć tak prosty, jest niesamowicie relaksujący – krople niczym małe perły wiszące na liściach, jakby natura sama przygotowała swoje małe dzieło sztuki.
Kiedy zeszliśmy z polnej drogi na wąską ścieżkę, trafiliśmy na mały stawek otoczony pałkami tataraku. Zawsze fascynowały mnie te wysokie, smukłe rośliny. Podobno z ich kłączy można zrobić nalewkę leczniczą, ale to już temat na inny post – może kiedyś spróbuję swoich sił w tej sztuce.
Wędrówka wśród wiejskich krajobrazów zawsze jest pełna niespodzianek. Po drodze mijamy kolejne pola rzepaku. Wydaje się, że rzepak całkowicie zdominował te okolice – złociste pola ciągną się aż po horyzont. Momentami mam wrażenie, że nic innego tutaj nie rośnie! Jednak takie widoki mają w sobie coś uspokajającego, szczególnie gdy promienie słońca odbijają się od kwitnących roślin.
Odkrycia na trasie
W końcu trafiam na mniszka lekarskiego, choć niestety w fazie, której się nie spodziewałem – zamiast złotych kwiatów mam przed sobą mnóstwo dmuchawców. W pewnym sensie te puszyste kulki też mają swój urok, ale jednak nie uda się zebrać materiału na miód ani nalewkę. Na pocieszenie znalazłem skrzyp polny – roślinę, która mimo swojego skromnego wyglądu, skrywa w sobie niezwykłe właściwości.
Skrzyp polny – właściwości lecznicze i kosmetyczne
Skrzyp polny to jedno z tych ziół, które warto znać. Jest bogaty w krzemionkę, która wzmacnia włosy, paznokcie i skórę. Regularne stosowanie naparów ze skrzypu pomaga przy problemach z łamliwymi paznokciami oraz wzmacnia cebulki włosów. W medycynie ludowej wykorzystywano go także do leczenia ran oraz stanów zapalnych. Choć rośnie dziko na polach i łąkach, warto mieć go pod ręką w domowej apteczce.
Zatrzymujemy się przy kolejnym stawku
Tuż za polami rzepaku natrafiliśmy na kolejne małe bajorko pełne życia. To takie miejsca, które z pozoru nie wyróżniają się niczym szczególnym, ale kiedy przyjrzeć się bliżej, można dostrzec mnóstwo roślin i zwierząt, które tworzą ekosystem tętniący życiem.
Plantacja wierzby energetycznej
Idąc dalej, natrafiamy na plantację wierzby energetycznej. Wierzba ta stała się popularnym rozwiązaniem w rolnictwie ze względu na swoje właściwości. Rośnie bardzo szybko, dzięki czemu jest idealnym surowcem do produkcji biomasy, która może być wykorzystywana jako ekologiczne źródło energii. Co więcej, plantacje takie są stosunkowo łatwe w utrzymaniu i pomagają w rekultywacji terenów zdegradowanych.
Jednak nie wszystko jest tak różowe, jak się wydaje. Uprawa wierzby energetycznej może prowadzić do zmniejszenia bioróżnorodności na terenach, gdzie wcześniej rosły różne gatunki roślin. Ponadto, wierzba, choć efektywna, potrzebuje sporych ilości wody, co w pewnych regionach może stanowić problem.
Powrót do lasu i ostatni etap spaceru
W końcu wygramoliliśmy się po skarpie do lasu i dotarliśmy do jego górnego skraju, gdzie otworzyły się przed nami piękne widoki. Już mamy ich przedsmak – otwarte przestrzenie przeplatane z zielonymi wzgórzami w tle. Musimy jednak pokonać mały strumyczek w dolince, przejść skrajem lasu i ponownie wspiąć się na niewielkie wzniesienie, gdzie czeka na nas szlaban.
Nasza wędrówka powoli dobiega końca, ale tuż przed nami jeszcze jeden piękny widok. Na końcu ścieżki, przy górnym szlabanie, rozciąga się wspaniała panorama na pobliskie góry. Stąd można dostrzec szczyty takie jak Żar, Kiczerę, Bukowiec, Złotą Górkę, Kocierz czy Hrobaczą Łąkę. W wyjątkowo przejrzysty dzień, gdy powietrze jest czyste, można dostrzec nawet Babią Górę. Tego rodzaju widoki są jak nagroda po kilkudziesięciu minutach spaceru. Jakby przenieść się w zupełnie inne miejsce – z dala od miejskiego zgiełku i codziennego zabiegania.
Cisza, spokój i natura
Coś wspaniałego w tym, że zaledwie parę kroków od codzienności można znaleźć się w tak innym świecie – otoczonym przez pola i łąki, a w tle mając majestatyczne góry. Ta odmienność od miejskiego krajobrazu działa kojąco na umysł. Niewielkie przestrzenie, jak ten fragment pola za szlabanem, mogą dać tak wiele radości i poczucia wolności. W takich chwilach łatwo zatracić się w myślach, w ciszy przerywanej jedynie śpiewem ptaków i szumem drzew.
W drodze powrotnej
Wracając, zrobiłem jeszcze kilka zdjęć w lesie. Ten nasz las bardziej przypomina park niż dziką puszczę – to uporządkowana przestrzeń, pełna prostych ścieżek i uporządkowanej ściółki. Niemniej jednak ma swój urok, zwłaszcza o zmierzchu, kiedy ostatnie promienie słońca przenikają przez liście, rzucając miękkie, rozproszone światło na ścieżki. Z tego miejsca powoli wracamy do punktu wyjścia, kończąc naszą dzisiejszą przygodę.
Podsumowanie
Ten spacer pokazał, że czasem nie chodzi o to, by osiągnąć konkretny cel, ale o cieszenie się chwilą, naturą i spokojem. Choć nie udało się zebrać mniszków na miód i nalewkę, w zamian otrzymaliśmy coś równie cennego – czas dla siebie, oderwanie od codziennych spraw i możliwość napawania się pięknem otaczającego nas świata. Może następnym razem pogoda i rośliny będą bardziej łaskawe. A tymczasem pozostaje mi jedynie zaprosić Was na kolejne wędrówki!
Komentarze
Prześlij komentarz