Obrzęd prasłowiański w blasku sobótkowego ogniska
Wczorajsza noc będzie niezapomniana! W blasku sobótkowego ogniska świętowaliśmy pradawną tradycję, a przy okazji bawiliśmy się jak nigdy dotąd.
Kuba, niczym współczesny słowiański wódz, zorganizował ognisko, wokół którego zebrała się nasza najbliższa paczka. Byliśmy jak jedna wielka rodzina, zjednoczona magią tej wyjątkowej nocy.
Zanim ognisko rozszalało się na dobre, upiekliśmy kiełbaski na patyku, chrupiące i aromatyczne. A potem... Dorota i Magda odprawiły rytuału na powodzenie i sukcesy.
Czy rytuał pomoże? Cóż, czas pokaże. Ale jedno jest pewne – to była najlepsza sobótka w moim życiu! Nigdy wcześniej nie czułem tak silnej więzi z naturą i z ludźmi, którzy są dla mnie najważniejsi.
Mam nadzieję, że za rok znów się tu wszyscy spotkamy i powtórzymy to magiczne przeżycie. Niech sobótkowe ognisko zawsze rozpala w nas radość, nadzieję i siłę do realizacji marzeń!
:) szkoda, że mnie nie było :( ALE JUŻ NIEDŁUGO URLOP :D
OdpowiedzUsuńWszystko można nadrobić :)
OdpowiedzUsuń