Nogi bolą, oj bolą
Myślę, że mam duże szanse.
Gdy miałem cyrograf już w ręku popędziłem na przystanek gdzie miał czekać na mnie Andy. Zdążył w ostatniej chwili. Gdyby pani z kiosku RUCH-u dłużej wydawałaby mu bilety ze stu procentową pewnością nie zdążyłby na ten autobus.
W górach… jak to w górach…
Nachodziliśmy się trochę…
Uzbieraliśmy trochę borówek…
…powrót do domu.
Środa
Powtórka z rozrywki z niespodzianką czyli Wielka Puszcza… spacerki po górkach… borówki… i…
BURZA, na którą nie byliśmy przygotowani. Na szczęście w porę schroniliśmy się pod jedną z kapliczek wybudowaną w lesie, spod której wypływa źródełko. Woda z tego źródełka czyni cuda… przynajmniej tak mówią. Zresztą sama kapliczka została wybudowana chyba po tym jak zauważono, że woda z tego źródełka ma „cudowne właściwości. Z doświadczenia muszę powiedzieć, że coś w tym jest. Sama kapliczka uwieczniona została na zdjęciach, które opublikowałem porę notek wcześniej. Zresztą takie właściwości ma też inne źródełko usytuowane na tym samym stoku, stoku Złotej Górki. Nad nim też wybudowano małą uroczą kapliczkę Maryjną. Podejrzewam, ze swoje właściwości woda zawdzięcza unikalnemu składowi minerałów i to nie tylko tych pospolitych, bo te dwa źródła znajdują się jak już wspomniałem na Złotej Górce a nazwa szczytu wzięła się od tego, że w zamierzchłej przeszłości wydobywano z jej wnętrza złoto. Złoża, co prawda się wyczerpały, ale… zawsze coś pozostaje.
Czwartek
Nudziłem się…
Pogoda jakaś taka ponura się zrobiła… zmobilizowała mnie do dokończenia projektu strony www dla znajomego kolekcjonera. Można ją zobaczyć >>TUTAJ<<
Piątek
Znów spędziłem w Wielkiej Puszczy. Ta okolica ma w sobie coś magicznego, co przyciąga mnie znów i znów.
Na sobotę zaplanowaliśmy grill w Międzybrodziu Bialskim z paczką znajomych z technikum, ale ostatecznie zrobiliśmy go u mnie. Było naprawdę super!
Mam nadzieję, że również mieliście ciekawe przeżycia. Dajcie znać w komentarzach!
Pozdrawiam, Bastek.
Komentarze
Prześlij komentarz