Sssssaaaasasasasasa ;)
Przepraszam za krótką przerwę, ale już wracam z nowym wpisem.
Dzisiaj miałem niezły popis nieświadomości, a wszystko przez małą niefortunną uwagę, która zamarła w powietrzu jak kula lodu. Ale ostatecznie wszystko skończyło się śmiechem i dobrą zabawą - jak zawsze w mojej firmie!
Jechałem z szefem autem i przez pasy przechodziła jakaś kobieta… szef zatrąbił… ona zero reakcji… wlokła się po tych pasach jak w smole… więc powiedziałem: „Pospieszyłaby się święta krowa…” na to szef z uśmiechem: „ to moja sąsiadka zza ściany;)” na co ja: „Boże współczuje… dupsko jak trzydrzwiowa szafa i w dodatku blondi, kto by chciał taką kobietę”, … To moja pierwsza żona – odparł.
Zamurowało mnie… nastała cisza ;) No wie pan… w młodości na pewno była z niej fajna laska” odparłem z wątpliwym przekonaniem …szef ani mru mru… nie wydusił słowa… nadal cisza…. Więc odparłem: „to może ja już sam się zwolnię z pracy ;) ...”
Szef wybuchną śmiechem… i powiedział: wiem, wiem… straszna jest, straszna.
Uffff….
W domu zrobiło się tak, jak w ulu przed zimą - tłok, zamieszanie i mnóstwo śmiechu. Moje ciotki z Katowic, a także rodzina z Białegostoku, sprawili, że to był naprawdę intensywny czas.
Co do miłości... cóż, na ten moment pusto. Ale kto wie, co przyniesie jutro?
A co do czasu wolnego... cóż, nie mam pojęcia, co to takiego! Ale jeśli uda mi się go znaleźć, wybiorę się do fryzjera, bo moje włosy zasługują na odrobinę szaleństwa!
No więc, pamiętajcie, zawsze warto znaleźć czas na trochę humoru i przygód, nawet jeśli życie wydaje się być jak szalony wir. Trzymajcie się, moi drodzy, a ja wrócę wkrótce z kolejnymi historiami!
Komentarze
Prześlij komentarz