Jak niebo niedotykalna jest rzecz powierzona
Niedziela...
Pięciokąt się zebrał. Gugusiowe piwka, chmielowe dowcipy, Żelaznej zasady, Januszowe nowinki i Davercia domek... Ach, ta noc! Szaleństwo, beztroska, Tyskie, Warka Strong, rum i jeszcze raz rum, taniec pod dyktando DJ Mastermix-era v.216-217, wszystko jak na Bora Bora w klubie Ibisa Hous.
A potem nadszedł poniedziałek...
Em, em... Tak, tak, poniedziałek... Głowa wciąż unosiła się na fali alkoholu... Wstawanie o 6:00, praktyka o 7:10... Przejażdżka rowerem 7 km w 15 minut... Płuca wciąż w powietrzu, gdzieś tam, 2 km za mną... A potem praca, praca... Oczy łzawią od szczypiorku...
Po powrocie do domu, na automatycznym pilocie, Andy wreszcie się pojawia... Bo on to wiecznie zagubiony... Znów mówi o Niebiosach.. Dlaczego tam się wybiera? "Bo tylko oni tam mnie zrozumieją"... Ludzie czasem zaskakują swoimi pomysłami...
Wtorek...
Z obozu pracy nieprzymusowej... Burza... Lało jak z cebra... 100% naturalnej mokrości... Brrr... To niezbyt przyjemne uczucie... Ale i tak było ekscytująco...
Qniec.
Tam… jest poniżej… jeszcze cusik…
Czas na ciekawostki... Wpisz w Wordzie "N Y Q 3 3" (New York, lot numer 33), zaznacz i zamień czcionkę na "Wingdings"...
Oj, wpadła Żelazna... Czas skończyć.
Komentarze
Prześlij komentarz