Raz w górę raz w dół
Przez pół dnia chodzę nieobecny… wolę oglądać świat z za szyby… tak jest bezpieczniej, ciszej… zatraciłem gdzieś marzenia… cele… gubię dzień po dniu, marnuję piasek klepsydry… nie widzę wyjścia z negatywnych myśli.
Wieczorem wszystko przechodzi… nagle dostaję „skoku ciśnienia” wracają cele… chęć do życia. Takie stany bardzo mnie dziwią i zaskakują…
A wszystko to za sprawą (chyba) nałożonych na siebie paru spraw i sytuacji… brak pracy… tęsknota za Naiwną… i jeszcze umierająca ciotka (wolę napisać ciężko chora… chcę mieć nadzieję na jej wyleczenie)… jest mi bliska i bardzo samotna...
Muszę coś wreszcie zrobić z życiem, bo zwariuję!
Komentarze
Prześlij komentarz