Moc przy-jaźni
Od trzech lat tworzyliśmy ten wyjątkowy krąg przyjaciół, zawsze gotowych dla siebie... Ja, JCh, Piter, Anula, Jowitka i Guguś... Potem pojawił się Toya. Poznaliśmy się w szkole, uczęszczaliśmy do tej samej klasy, byliśmy w tej samej grupie... Wspólne weekendy, imprezy do białego rana... Nocne seanse filmowe z komputerem i rzutnikiem u Gugusia - tylko ona miała odpowiednio dużą białą ścianę i mój Pro Logic... Wspólne wędrówki w góry... nad jezioro Żywieckie albo na sobotnią po-szkolną pizzę ;)
Piter pojął za żonę Jowitę, Anka zaczęła związki z Toyą... a ja zacząłem interesować się Gugusiem. Jak zawsze powtarzaliśmy... wszystko zostanie w naszej paczce :)
Skończyła się szkoła, ale kontakt nie przerwał się... Wręcz przeciwnie – jeszcze częściej się spotykaliśmy...
JCh, Piter, Ania i Guguś zaczęli wspólne studia... Toya rozpoczął naukę w szkole policealnej... ja wyjechałem na drugi koniec Polski w poszukiwaniu "szczęścia", a Jowitka znalazła pracę...
Po pół roku wróciłem na stare śmieci, do moich "paczkowych" przyjaciół, na których do dziś mogę liczyć, i do najnormalniejszego regionu Polski...
Po moim powrocie, "banda" zorganizowała mi imprezę u Gugusia... Było tak pięknie, że w tamtym momencie wiedziałem... nie ma jak być wśród swoich...
Razem spędziliśmy kolejny sylwester...
Czy ta więź kiedyś się wypali? Niestety, może kiedyś tak...
Takie życiowe obręczy... a ja... jak zawsze... nie żałuję żadnej chwili, żadnego poświęconego czasu... Było wspaniale, jest pięknie... będzie dobrze.
--Podsumowanie—
długie…. Ale tak trzeba…
Nasze ognisko
Roznieciliśmy nasze ognisko
By odgrodzić swoje wieczory
Od ludzi wszystkich jak od chorób
Niech się kołysze i błyska
Niech złote śpiewają iskry
W naszym ognisku...
Siedzimy wieczorami
Coś niedobrze się dzieje
Płomień gaśnie ciemnieje
Kopeć oczernił pokój
Pyta żona: Co ci kochany?
- A daj mi spokój...
Ja wiem czemu smutno mój drogi
My lubimy bardzo czworonogi
Zwierzę najlepszy przyjaciel
Już na ulicy jestem jednym skokiem
Przemierzam całe miasto szerokie
Wracam
Z ogromnym kotem pod pachą
Siedzimy wieczorami
Coś niedobrze się dzieje
Kot straszy bursztynowym okiem
Płomień gaśnie ciemnieje
Przeglądamy... malarstwo włoskie...
Rany Boskie... jak nudno...
No - mówię - rady nie ma...
Widać się do siebie nie nadajemy
Koniec z naszym ogniskiem
Ale sprośmy jeszcze na ostatek
Wszystkich naszych starych kamratów
Ze szkolnej ławy
Z popijawy...
Zrobimy zabawę...
Przyszli goście
Każdy opowiada
Barwna talia się rozkłada
Z prostych opowieści
Chwalimy życie z całej mocy
Śpiewamy pieśni do północy
Pierwsza Goście już za progiem
No i cóż moja droga
I nam trzeba zabierać walizki
Ale popatrz... popatrz
Jak się kołysze i błyska
Wielkim ogniem... słoneczną iskrą
Nasze ognisko...
I nasz kot jest bardzo piękny z tym bursztynowym okiem
A. Bursa
Oj, Andrzejek Bursa. Panie Ram-Bastjanie, a tej paczki to ja zazdroskam. Trzymajcie się siebie mocarnie i długo, choć kolej rzeczy, jak to kolej rzeczy, kiedyś pewnikiem nastąpi. A może nie nastąpi??? Módlmy sięęęęęę!!!
OdpowiedzUsuńGrzechem byloby zalowac czasu poswieconym przyjaciolom. Jakkolwiek kiedys bedzie beda zawsze w nas... Oni, wspomnienia- nie moglismy lepiej spozytkowac czasu jak z nimi! I wierze, ze niektorzy z nas zostana w kontakcie i bedziemy dla siebie zawsze... Bo zmieniaja sie partnerzy zyciowi...mijaja lata... a przyjaciele zostaja... do konca :)
OdpowiedzUsuńKolej rzeczy przychodzi,
OdpowiedzUsuńale wspomnienia pozostają
życie jest piękne
;-p