Zagadka Einsteina i inne wywijasy młotkiem
Tak to u mnie wygląda… w miarę normalnie, co oznacza, że muszę się wziąć w garść, zanim nadejdzie spadek motywacji. Ale szkoda czasu na gdybanie!
Ostatnio, jak widać z powyższego opisu, nudziłem się. W ramach tej „nudy” postanowiłem zmierzyć się z… zagadką Einsteina. Tak, tak, tą słynną logiczną łamigłówką, którą rzekomo tylko 2% populacji jest w stanie rozwiązać bez pomocy. Oczywiście, nie udało mi się jej rozwiązać w całości, ale dotarłem do punktu, gdzie w ręku zostało mi tylko kilka kartek (bo wszystko miałem dokładnie rozpisane – nawet zrobiłem zdjęcie, na dowód mojej ciężkiej pracy!). 😅 Na koniec, cóż… sięgnąłem po gotowca i „do układałem” odpowiedź, ale i tak było warto!
Notatki z prób rozwiązania zagadki Einsteina – cała logika na papierze! |
Dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli o tej zagadce, wyjaśnię. Zagadkę Einsteina, nazywaną również „zagadką z pięcioma domami”, stworzył podobno sam Albert Einstein jako dziecko, choć nie ma na to jednoznacznych dowodów. To łamigłówka logiczna, która zakłada, że w jednym szeregu znajduje się pięć domów, każdy w innym kolorze. W każdym z domów mieszka jedna osoba, z inną narodowością. Każdy mieszkaniec pije określony napój, pali określone papierosy i ma jedno, określone zwierzę.
Celem zagadki jest odpowiedź na pytanie: „Kto hoduje rybki?”. Aby rozwiązać zagadkę, trzeba uważnie przeanalizować szereg podpowiedzi dotyczących mieszkańców i ich preferencji, które mają prowadzić do odkrycia, kto jest właścicielem rybek. To prawdziwa łamigłówka logiczna, która wymaga skupienia, cierpliwości i analitycznego myślenia!
Nie wiem, czy naprawdę tylko 2% populacji może to rozwiązać, ale jedno jest pewne – to całkiem dobry trening dla mózgu! 💡
Czy próbowaliście kiedyś rozwiązać tę zagadkę? Jeśli nie, spróbujcie, może Wam się uda bez gotowca! 😉
Komentarze
Prześlij komentarz