Gniazdo Kosów
Co za niecodzienne odkrycie! W moim ogrodzie, w jednej z tuj tuż przy drzwiach wejściowych, zrobiły sobie gniazdo kosy. Maluchy już się wykluły i wyglądają jak małe, nieowłosione gremliny.
Trzy tygodnie temu prowadziliśmy prace w ogrodzie, podczas których rozbieraliśmy stare zadaszenie obok wejścia do domu. W drewnianej kratownicy odkryłem puste gniazdo. Byłem przekonany, że jest opuszczone. Było w kiepskim stanie i wyglądało na co najmniej kilkuletnie. Zdjąłem je i położyłem obok demontowanego zadaszenia, w trawie.
Po kilku dniach okazało się, że było to stare gniazdo kosów. Kos, który urzędował w naszym ogrodzie od zeszłej wiosny, w pośpiechu wysnuwał z uszkodzonego gniazda gałązki i suche trawy, zanosząc je na tuje rosnącą obok drzwi do domu. W taki oto sposób zbudował w ciągu czterech dni nowe gniazdo, a już po tygodniu samica złożyła w nim 5 jaj.
Za każdym razem, gdy wychodziłem z domu, moje oczy napotykały gniazdo, a jeśli miałem szczęście, widziałem w nim siedzącą samicę lub samca. Po wykluciu, korzystając z okazji, zrobiłem zdjęcie pisklętom. Aż trudno uwierzyć, że tydzień później pisklęta uwiecznione na zdjęciu skakały już po trawie i uczyły się latać pod okiem samca.
Obserwowanie ich codziennie to prawdziwa przyjemność. Kosy to jedne z najczęściej spotykanych ptaków w naszych ogrodach, ale zawsze cieszy, gdy decydują się założyć gniazdo tak blisko domu. Te maleństwa z ich szeroko otwartymi dziobkami wyglądają rozkosznie, choć jeszcze są nieco łysawe i pokraczne.
Kosy są znane ze swojego pięknego śpiewu, który towarzyszy nam od wczesnego ranka do późnego wieczora. Samce kosów często można zobaczyć, jak siedzą na najwyższych gałęziach drzew, dumnie prezentując swoje czarne upierzenie i pomarańczowy dziób. Ich melodie to prawdziwa muzyka natury, która sprawia, że poranki są jeszcze bardziej magiczne.
Zastanawiam się, jak długo potrwa, zanim małe kosy opuszczą gniazdo i zaczną latać. Mam nadzieję, że będą bezpieczne i zdrowe, dopóki nie nauczą się samodzielnie zdobywać pożywienie. Dobrze, że nie mam kota, bo pewnie już by tych ptaszków nie było :/
To niesamowite, jak natura potrafi nas zaskoczyć i sprawić, że nawet zwykły dzień staje się wyjątkowy.
Kiedyś ratowałam takie małe ptaszki ( nie były to Kosy) bo wypadały z gniazdka, i trzeba je było po drabinie wnosić na drzewo :)
OdpowiedzUsuńAch te wspomnienia...
www.nakedmagro.blogspot.com
To musiało być niesamowite doświadczenie! Ratowanie małych ptaszków to piękne i wzruszające chwile. Wnoszenie ich z powrotem do gniazda po drabinie na pewno wymagało sporo odwagi i zręczności. Takie wspomnienia zostają z nami na zawsze i przypominają, jak ważne jest, by pomagać naturze. Dzięki za podzielenie się swoją historią! 🌿😊
Usuń