Bieszczady jesienią - dzień 2: Caryńskie i Schronisko Koliba

Tak się składa, że ten post miałem zacząć zupełnie inaczej. Coś mnie jednak tknęło i pełny nadziei na odgadnięcie swojego zamiaru dyktowanego wewnętrznym głosem, postaram się przekazać jednolity fotograficzny i opisowy obraz tego dnia.


Nie ważne czy powracasz w Bieszczady drugi, trzeci lub enty razem, kolejny pobyt zmienia się w swego rodzaju celebrację chwili. Każdy ma swoje ulubione miejsca, takie w które wraca za każdym razem gdy jest w Bieszczadach. My też mamy takie. Jest nim na przykład sklep w Chmielu pod którym można spotkać ciekawych ludzi, blaszak w Dwerniku lub punkt obserwacyjny nad Ośrodkiem Sękowiec gdzie odpoczywa się jak nigdzie indziej. Wymieniłem te miejsca, bo to takie nasze stałe punktu programu podczas każdego pobytu w Bieszczadach. Odwiedzamy je kilka razy. Można powiedzieć, ze robi się z tego swego rodzaju rytuał.

Tyle słowem wstępu.

W drugim dniu pobytu wyruszyliśmy do Koliby Studenckiej Politechniki Warszawskiej po drodze rytualnie a może z przyzwyczajenie, kto wie ;) odwiedziliśmy sklep w Chmielu z obowiązkowym wypiciem piwa "podsklepowego", Cerkiew w Chmielu oraz w Dwerniku, chociaż z Dwernika mam tylko zdjęcia drzwi, więc można wysnuć przypuszczenie, że cerkwi, obecnie kościoła, nie widzieliśmy w całości (po tym piwie w Chmielu pod sklepem) ;) Tym razem uwieczniłem dzwonnicę, tak dla hecy aby zdjęcia nie powielały się z tymi z zeszłego roku :D









Ta OSP Dwernik.... mimo co, budzi pozytywne odczucia 

Wiecie dlaczego na Bieszczadzkich drogach nie ma dziur w asfalcie? A potrafiłbyś przejechać 1000 razy w ciągu dnia tą samą trasę?

Na szlaku. W brzuchu burczy a do Koliby na obiad pozostało jakieś 2 godziny drogi.



Tereny nieistniejącej już wsi Caryńskie


 

Po obiedzie gry i przegląd zdjęć... zasięgu brak... i tak trzymać.


Wieczorkiem po powrocie na kolację, z racji z tego, że na zewnątrz chłodno i nieprzyjemnie, będą kiełbaski na patyku zyyy.... kominka ;p



Komentarze

Popularne posty