[foto] Bieszczady - dzień 6: Lutowiska i Smolnik

Dziś dzień luźniejszy tzn, bez wędrowania po bezdrożach i lasach. Pojechaliśmy do Lutowisk. Tam trafiliśmy na Targi Końskie. Niestety nie miałem okazji zobaczyć kulminacyjnych punktów programu związanych stricte z Końmi. Wypiliśmy dobre piwo, zjedliśmy lokalne placki ziemniaczane i posłuchaliśmy ukraińskiego zespołu. Trafiłem na świetne stoisko z octami. Kupiłem sobie ocet z melisy. Bardzo dobry :)




Przed powrotem zwiedziliśmy cmentarz żydowski w Lutowiskach.






Po drodze z powrotem pojechaliśmy do  Cerkwi św. Michała Archanioła w Smolniku ( obecnie Kościół Rzymskokatolicki).  Piękna świątynia. Polecam do zwiedzenia. Mieliśmy szczęście prawie była otwarta. Kolega zagrał nawet na organach. Został zaproszony również na niedzielną mszę aby zagrać na niej, co też uczynił :)




Jeleń z krzyżem - legenda mająca swoje korzenie w przedchrześcijańskich mitach ludów śródziemnomorskich; rozgłos legendzie nadał zakon benedyktynów, występowała także w opowieściach o patronach myśliwych, takich jak św. Hubert czy św. Eustachy. Legenda ta związana była z różnymi kościołami i osobami historycznymi.
Myśliwy ściga jelenia, który nagle obraca się, krzyż ukazuje się między rogami a jeleń ludzkim głosem wzywa do postawienia kościoła w tym miejscu. (wikipedia.org)

Mi to przypomina Jagermeistera ;)



 Widok ze wzgórza cerkiewnego

Następnym punktem wycieczki stał się wiszący most w Smolniku. Trafiliśmy na niego w zeszłym roku w październiku.


Pod wieczór wybraliśmy się na ulubiony punkt widokowy obok Sękowca.

... i do spania czas, a tu gość taki przybył

Komentarze

Popularne posty