Poniekąd wpadam w zadumy i uzupełniam historię

Kolejne miesiące z roku 2005 w-hawtowane zostały do bastkowy.blogspot.com.
To zadziwiające jak zataczam kręgi i powtarzam historię... tylko trochę zmienia się kontekst.
Po mino, że cały czas się rozwijam i udoskonalam, pewne reakcje pozostały te same. Taki profil psychologiczny.
Cała historia zatoczyła koło. W dodatku występują te same myśli czy nawet wnioski ;)
No nie bywałe. Gdybym nie pisał od tak dawna to nigdy nie zdał bym sobie z tego sprawy. Pewnie myślał bym, że ta sytuacja jest całkiem nowa, a tu masz... już to miało miejsce.

Gwoli rozstania
czytaj rozwodu - bo taka notka ostatnio - w lipcu - ukazała się. 
Bo to już trzecie w historii trwającego 8 lat związku rozstanie. Wiem mało co kto o tym wie. A bo to taka farsa długo trwająca i... wreszcie przejrzałem. Z obu stron zawiodły oczekiwania i chyba zwykłe długotrwałe przywiązanie nazwaliśmy związkiem. Co się nie robi dla psychicznej wygody. Osiem lat snu.
Czyżbym się przebudził?
Dobre pytanie. Przyszłość mi odpowie.

Jeszcze bardziej zakręcę  (nadal do powyższego kontekstu)
Nie ma sensu normalnej rzeczy wynosić do rangi cudu. Lubię podział na rzeczy widzialne i niewidzialne. Jeśli o czymś nie mówię znaczy to, że nie potrzeba o tym mówić lub nie czas. Zresztą...  mam wrażenie, że mało co kto chce mnie poznać... niech "ci" właśnie, nie maja pretensji - widocznie nie chcą. Lunatyzm i nic więcej.
Nudzi mnie schematyczne podchodzenie do życia i do samego obcowania w systemie - teatrze uprzedzeń. Uprzedzenia to jedna z dróg ku lękowi, kłamstwu i bólowi. Wiem... oceniam. Dobrze jest się  świadomie wyżyć... oceniając swoją miarą. Taki sposób na dodanie klocka do zgryzoty - na sucho. czytaj *bez ofiar.

Przewrotnie
Pisałem już, że jestem lunatykiem?  

No i masz
Post przekształcił się w wylewnie jakichś żali i rozterek.
Coś w tym jednak jest.
Fajnie się tak pożalić... tak pożalić świadomie, czyli mając ewentualne pretensję do samego siebie, bo za wszystko co "nam" (takie uogólnienie aby łatwiej było przełknąć prawdę - przelewamy swoje problemy na "ogół" czytaj w tym przypadku -  nam) się przytrafia jesteśmy sami odpowiedzialni.
Więc... nie ma sensu nikogo obwiniać.

fascynuje mnie cała synteza tych niebywale delikatnych zmian. Bo chociaż jednak historia się bez wątpienia  powtarza to nic nie jest takie same.

Retoryka
jaka cząstka tego, co było
tworzy to, co jest?

Poza tym wszystkim ale nadal w kontekście
dalej...

ENTER
 spacja


niżej

...jeszcze niżej

...mała retrospekcja.

meta.

dotknąłem roku 2005

Proszę aby odbicie od "dna" było nowe.

Komentarze

  1. Długo się ze sobą męczyliście. Oczekiwania nie są niczym zły, bo nawet jeżeli mieliście przeciwne, to jakiś kompromis można osiągnąć. Trzecie rozstanie? Burzliwie musiało być między wami. Zadaj sobie pytanie czy byliście z sobą z miłości, czy też któreś z was dwojga stworzyło jedynie iluzję tego, że kocha. Myślę, że Ci jednak zależało na niej i dlatego raz za czas wraca do Ciebie to wszystko.

    Może lepiej, że dajesz sobie upust na blogu, a nie na innych osobach;) Ludzie teraz bardzo boją się otworzyć na innych dlatego jest tak trudno nawiązać nową znajomość. Uszy do góry! Nigdy nie wiesz co przyniesie nowy dzień:D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty